sobota, 27 lipca 2013

Zaległości.

Pierwsza zaległość, to tort urodzinowy, oczywiście z papieru.
Listki i serwetka z BigShot'a, kwiatki z candy wygranego u JagiBa,  do tego całość wytuszowana złotym tuszem. Tort podklejony pod spodem, żeby zapobiec przesuwaniu się jego kawałków.
Solenizantka, na pytanie o ulubiony kolor odparła beż, czym mnie totalnie zaskoczyła, no ale myślę, ze jakoś wybrnęłam, bo bardzo się prezent podobał.
Wymyśliłam sobie, ze oprócz banknotów i słodyczy włożę tym razem również próbki perfum. Całość ''wypełnienia''  była niespodzianką  oczywiście.






Kolejna zaległość to wygrana na fb.







Gdyby ktoś był zainteresowany, podaje linki na stronie producenta.
 Kwiaty,  duże liście, liście. 

Następna w kolejce czeka na publikacje zabawa ''Podaj dalej''. Zapisałam się u sióstr z bublowni.

Dostałam same śliczności, bransoletkę nosze- ma piękny kolor rzemyka, reszta leży w pudełeczku i szkoda mi używać, takie to śliczne i niepowtarzalne.
Przesyłkę odebrałam na poczcie, gdyż byłam akurat na urlopie, gdy do mnie dotarła. Okazało się, ze gdybym nie pojechała na pocztę tego samego dnia, w którym wróciłam z urlopu- przesyłka wróciłaby do bublowni.
Bardzo dziękuję ze dopasowanie prezenciku do moich upodobań.
Finał zabawy u Ady i Magdy można zobaczyć tutaj.
Oczywiście wedle zasad zabawy pierwsze dwie osoby, które się zgłoszą pod tym postem dostana ode mnie drobne upominki. Mam na przygotowanie i wysyłkę  rok czasu, ale nie martwcie się, tyle to nie potrwa.






 Ostatnia sprawa na dziś to wygrane candy u Goi. Z tego względu, ze wygrana leży sobie w Polsce u kogoś kto, jest tak miły i pocztę dla mnie odbiera, zdjęcie wstawię takie, jakie dostałam od tej właśnie osoby. Osobiście zobaczę przesyłkę może kolo Bożego Narodzenia :)



Przepraszam wszystkich za opóźnienia, ale mam powody, którymi póki co nie będę się dzielić na blogu.
W miarę możliwości zaglądam czasem na telefonie w wasze blogowe progi, co czynie ostatnio niezmiernie rzadko, ale mam nadzieje, ze to się w końcu (!) zmieni.
Pozdrawiam serdecznie tych, którzy do mnie zaglądają i życzę wszystkim słonecznego weekendu.
Monika

piątek, 12 lipca 2013

Szybkie szycie torby.

Przed wyjazdem na urlop zapisałam się do Letniej Akademii Szycia.
Udział w Akademii obejmuje zaliczenie 5 poziomów.
POZIOM I   Kolorowy zawrót głowy – Nasza pierwsza torba na zakupy (1-14 lipiec)
POZIOM II   Letni sen – udekoruj wnętrze własnoręcznie uszytą poduszką (15-28 lipiec)
POZIOM III   Kobietą być – kosmetyczka bardzo praktyczna (29 lipiec – 11 sierpień)
POZIOM IV   Popołudniowa herbatka - podkładki, które umilą każde spotkanie (12-25 sierpień)
POZIOM V   Spódnica mocno zakręcona – pokaż się! (26 sierpień – 8 wrzesień)
Wszystkie prace z poziomu I można zobaczyć w galerii.

Poziom pierwszy zaliczyłam :) oto moja interpretacja tematu i oczywiście obowiązkowy szew pościelowy (kryty). Uszy torby kupione w markecie budowlanym, pasowały do bawełny Ikea idealnie :) Podszewka również bawełniana.
Dziś przeszła probe zakupów. Jest pojemna i wytrzymała :)
Na zdjęciach końcowych torebka wypełniona małym jaśkiem poduszka.








 Jakby ktoś pomyślał, ze ta torba już była, to zapraszam do porównania z moimi poprzednimi wytworami :) 

Torebka śniadaniowa oraz  Torba z odpinaną podszewką.




piątek, 5 lipca 2013

Kos, Grecja

Witajcie drodzy czytelnicy.
Wracam w blogowe progi po urlopie i szczerze mówiąc brakowało mi rękodzieła już po tygodniu... Uzależniona chyba jestem hi hi Oczywiście nie wytrzymałam i na urlopie poczyniłam małe motylki, ale o tym później.
Trochę o wyspie Kos: Urzekły mnie krajobrazy, piękne niebo i słoneczne dni. Choć nie powiem, ze mi służyło to słońce... Opaliłam się pięknie, ale...niestety przez cały urlop chodziłam spuchnięta- słońce mi nie służy pod tym względem.
Dwa tygodnie świetnej zabawy, bardzo mila obsługa w hotelu, dużo Polaków, odmienna architektura, cudownie chłodzące MORZE i świetna zabawa z animatorami.
Zrobiłam nieco ponad 1300 zdjęć :) Byliśmy na małych wycieczkach w pobliskich miasteczkach i na całodniowym wypadzie do miasta KOS. Kupiliśmy kilka drobiazgów na pamiątkę . Wróciliśmy wypoczęci i zadowoleni.
Po kolei w dużym skrócie, żeby nie zanudzić nikogo...
Widok z dachu naszego hotelu na cały kompleks i morze:
Gdyby ktoś był zainteresowany hotelem zapraszam na stronę: http://www.caraviabeach.gr/
Jedzenie było wg mnie dobre, aczkolwiek monotonne, gdyż większość osób przebywa tam tydzień i menu ułożone jest na tydzień i powtarza się. Bardzo brakowało mi sałaty do chleba, zawiodłam się na oliwkach, które niestety były wyłącznie  z pestkami.  Jedzenie lekkie, dużo warzyw, mało smażonych rzeczy, czasem była ryba, czasem mielone a jeszcze innym razem mięsa w sosach. generalnie mnie smakowało.
Oprócz restauracji w hotelu można było jeść  posiłki w barze przy basenie, a przy plaży znajduje się bar w którym były przekąski i kanapki. Oczywiście napoje dostępne były we wszystkich miejscach.

 Jedna fotka z kolacji- nie mam zdjęć  jedzenia, bo jakoś mi nie pasowało biegać po restauracji z aparatem i tylko w ostatni dzień miałam ze sobą telefon.

Krotko o śniadaniach... niestety przez 2 tyg jadłam wciąż to samo...gdyż były tylko 2 rodzaje wędlin i 2 rodzaje zółtego sera... oprócz tego naleśniki, jogurty i cala masa płatków śniadaniowych, bądź owoce z puszek, ale to na słodko.
Ze względu na to, ze uwielbiam herbatę brakowało mi jej w restauracji hotelowej podczas obiadów i kolacji- herbata była wyłącznie na śniadanie. Była możliwość przyniesienia sobie tegoż napoju z baru przy basenie, bądź baru z alkoholami, no ale trzeba było o tym pamiętać przed posiłkiem i  się przyzwyczaić :P
Grecy jedzą trochę inaczej niż my, co było widoczne podczas obiadów i kolacji. Gdy szliśmy na kolacje czuliśmy się, jakbyśmy byli na obiedzie :)
Desery... och desery były pyszne. Ciasta, ciasteczka, torty, przepyszna panna cotta w wielu odmianach- tak mi się wydawało, ze to właśnie jadłam hi hi, galaretki, różności. Najlepsze w tych deserach było to, ze nie były ciężkie i miały delikatny smak słodyczy.
Moje naj naj-ulubieńsze kuleczki raz wzięłam do pokoju i zrobiłam im zdjęcie. :D



Arbuza było pod dostatkiem, do tego jabłka, i czasem pomarańcze. Niestety nie uraczyliśmy innych świeżych owoców, nad czym ubolewaliśmy.
Każdy ma inny smak i wymagania, wiec to tylko moja ocena i pisze wyłącznie w swoim imieniu.


Wieczorami odwiedzaliśmy bar z alkoholami. Drinki czy koktajle były delikatne, ale jeśli ktoś chciałby mocniejszy, nie było problemu. Za barem dwie przemiłe panie - Polki. Zawsze uśmiechnięte i zawsze pomocne.   Chciałam podziękować za bardzo mila atmosferę Paniom Kamili i Paulinie oraz wszystkie uprzejmości :)
 Mój synek ciągle opowiada jak to bardzo tęskni za paniami zza baru- był częstym ich gościem :) i bardzo się zżył z nimi.
Zważając na to, ze drinki rzadko przynosiliśmy do pokoju, poza tym znikały w tempie ekspresowym, mam tylko 1 fotkę hi hi


Ośrodek piękny, w hotelu czyściutko, codzienny serwis sprzątający- nie mogę się do niczego przyczepić. :) Pokój mieliśmy  z widokiem na morze, klimatyzacją, tv, oczywiście swoją łazienką.
Jedyne co mi się nie podobało to rozkładane łóżko-fotel na którym miał spać mój syn. Było bardzo niewygodne do siedzenia, a gdzie na tym spać??? Syn spał wiec z nami. Mam zdjęcie tego niby łóżka, ale nie pokażę tutaj, bo zrobiłam je dla biura podroży...
Mieliśmy za to śliczną dekoracje w meblach :)


Animacja w hotelu rewelacja. Dzien zaplanowany, gry, ćwiczenia w basenie, nauka  tańców, zabawy dla dzieci i dorosłych, wieczorne mini dyskoteki dla dzieci, oraz kabarety i przedstawienia dla starszych. Animatorzy rozmawiali w wielu językach więc my jako 3-języczni nie mieliśmy problemu z dogadaniem się :) Poza tym zarówno mąż, jak i ja występowaliśmy na scenie razem z animatorami, wiec zabawa była przednia. :)



W związku z tym ze byliśmy na urlopie z teściami- mieliśmy osobne  pokoje- wyszło tak, ze teściowa miała urodziny w trakcie urlopu. Z tego miejsca serdeczne podziękowania dla Pana Jacka za pomoc w zrealizowaniu niespodzianki dla teściowej.
Była rezerwacja stolika, tort z napisem w języku polskim, odśpiewane ''Happy Birthday'' i mnóstwo łez szczęścia :) Stolik był ładniej nakryty, ale zanim wyciągnęłam aparat teść już siedział przy nim, wiec tak na szybko zdjęcie robione. Tort był pyszny- z moją ulubioną  polewą.



Trochę widoku morza:


 Taki widok mieliśmy za każdym razem gdy wychodziliśmy i wchodziliśmy na nasze piętro- podobny był w pokoju :)

Basen:
Basen główny nocą.


Basen główny za dnia.




W skali 1-6 obsługę hotelu oceniam na 6. Czystość na zewnątrz na 6, wewnątrz 5 z uwagi na restauracyjne wpadki oraz czystość pokoi 6. Animacja oczywiście 6. Jedzenie 4+/5 z uwagi na monotonność serwowanych dań , aczkolwiek dało się przeżyć te 2 tygodnie :)
Ogólnie poza lotniskiem- jeden wielki bur...bałagan znaczy się- pobyt oceniam na 5+ :)

Dziś opisałam tylko hotel, relacje z miasta Kos dodam w następnym wpisie, gdyż post wyszedłby bardzo długi, choć już do krótkich nie należy... Opowiadać można by wiele, no ale kto by to czytał.
Na konie pokażę Wam, co zmajstrowałam dla naszych ulubionych Pań  barmanek. Taki mały napiwek dla każdej z nich i coś słodkiego.
Wystarczyły papierowe serwetki z baru, trochę nitki, jeden plasterek z apteczki banknoty oraz odrobina wyobraźni i oczywiście chęci :)


uff koniec na dzis.
Tu mala prośba do Ady z bublowni- proszę wytrzymaj jeszcze troszkę do publikacji wspaniałości jakie od Ciebie otrzymałam.
Wytrwał ktoś do końca?
Pozdrawiam serdecznie wszystkich czytelników i życzę miłego weekendu.

środa, 3 lipca 2013

powrot

hej wlasnie wrocilam z 2 tygodniowego uropu jak sie ogarne to bede do Was znów zaglądać
Pozdrawiam serdecznie stałych odwiedzających i obiecuje relacje z wakacji ;)
Monika