wtorek, 27 marca 2012

Sposob na wlasne metki.

Ostatnio zostałam zapytana w jaki sposób powstają moje metki. Przyznam, ze jest to sposób dziecinnie prosty, bez użycia drukarek i tym podobnych. Oczywiście nie nadaje się na wielką produkcje, ale dla mnie w zupełności wystarcza. Potrzebne będą: tasiemka bawełniana, pieczątka (u mnie akurat z Lidla) której tusz jest niespieralny do 90°C. Taka adnotacja znajdowała się na opakowaniu pieczątki.  Wybieramy nazwę jaka chcemy umieścić na pieczątce i w odpowiednich odstępach stemplujemy nasza tasiemkę. Ot i cala filozofia moich metek. Wyprałam, a później potraktowałam metkę suszarka bębnowa. Nie wiem jak ''zachowałaby się'' metka podczas normalnego suszenia. Jak widać na zdjęciu od początku metka nie była bardzo wyraźna- nie postarałam się hi hi. Zakładam, ze gdyby początkowo pieczątka była bardziej dokładna, po praniu także napis byłby lepiej widoczny. Oczywiście ukryłam kilka literek nazwiska :)






Tutaj Ania z niesfornych szmatek pochwaliła się karteczką ode mnie.
Tu Ania z małego misz-masz pokazała kartkę, jaka wysłałam dla jej córeczki :)

5 komentarzy:

  1. Fajny patent :D grunt to pomysłowość. pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomysłowo, nie wiedziałem, że są niespieralne tusze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez nie wiedziałam, odkryłam to już po zakupie pieczątki :D

      Usuń
  3. A ja się zastanawiałam jak zrobić metki...nie wiedziałam,że są niespieralne tusze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się okazuje są i to w cenie około 20 zł za taka pieczątkę :D przetestowałam i stwierdzam, ze czasem warto do Lidla zajrzeć.

      Usuń